wtorek, 3 grudnia 2013

dzień świętego indyka

 Cześć, rodacy!

Ostatnie iwenty podzielę zgrabnie na rozdziały, coby poprawić przejrzystość.

ROZDZIAŁ I

W wigilię Bożego Narodzenia... tfu, w wigilię Święta Dziękczynienia, moja czcigodna host mamcia obchodziła osiemnaste urodziny. Z tej okazji o brzasku przyjechał do nas z wizytą siedmiowarstwowy tort z samej Południowej Karoliny, a ja o siódmej trzydzieści cztery wyczołgałam się z ciepłego łóżka, dzierżąc w dłoni małe zawiniątko i modląc się do mojej patronki Klary (widzieliście na fejsie? Hehe), bym trafiła w jej gusta. Odśpiewałam sto lat po polskiemu, Nanciann nawet łezka pociekła, więc ażeby zachować dobry nastrój, pojechaliśmy na zakupy, zabierając Alexandrę, a samcy zajęli się domem. Tak naprawdę zakupy były tylko alternatywą, bowiem musieliśmy zabić jakoś czas, czekając na poskładanie do kupy bryki Olci. Koło 16 wróciliśmy, wskoczyliśmy w odświętne łaszki, a na 19 wybraliśmy się do nobliwej, ekskluzywnej restauracji nieopodal naszej niemniej nobliwej rezydencji, zgarniając w bonusie Becky- dziewczynę Scotta. Kolacja minęła przyjemnie, nikt sobie niczego (NICZEGO) nie żałował (urodziny N. to najważniejszy dzień w roku, "secret holiday", KAŻDY to wie, nawet sąsiedzi), a Steve, gdy zobaczył rachunek, podrapał sę wymownie po łysinie (więc mniemam, że mógł nie być trzycyfrowy), no ale odwrotu nie było; zakładam, że nie przyjmują zwrotów, hehe. Po kolacji obejrzeliśmy Survivor, wszamaliśmy placka (który był tak słodki, że po połowie kawałka zaczął wyłazić mi uszami), Nanciann rozpakowała prezenty (co wyglądało jak prawdziwa ceremonia niczym na przyjęciu co najmniej Miley Cyrus) i poszliśmy śpiochać (poza mną i Alexandrą, bośmy się tak zagadały, że nasze sypialnie zobaczyły nas chyba dopiero o 2).

ROZDZIAŁ II
Następny dzień to przecież ten słynny Thanksgiving! W domu Woodwardów panuje brzydki zwyczaj migania się od pomocy, spowodowany nadmiernym stężeniem lenistwa w krwi, toteż jako jedyna przedstawicielka młodzieży do czegoś się przydałam. Koło 12 zaczęli zjeżdżać się goście, w sumie było nas nie mniej, nie więcej, a 21 osób. Na początku naszej celebracji czwartego czwartku listopada było miejsce na przystawki i wymianę najgorętszych ploteczek, a także grzeczne, uprzejme pogaduszki. Koło 15 okrążyliśmy pokaźnego, dwudziestopięciofuntową ptaszynę, celem odśpiewania jakichś uroczystych piosnek, i przystąpiliśmy do konsumpcji. Żarcie mnie nie zachwyciło, indyk był zdecydowanie najsilniejszą pozycją. Przy moim stole (jednym z dwóch) zostałam ochrzczona główną atrakcją, więc musiałam zabawiać przybyszów opowieściami o święcie niepodległości, andrzejkach i mikołajkach przez bitą godzinę, kiedy do podano desery, w tym dzieło moich dłoni- sernik! Jako naczelny degustator spróbowałam każdego z dań, przy czym skromnie i szczerze uznałam wyższość cziskejka nad innymi. Uch. Koło 18 wszyscy rozjechali się do domków, z pełnymi brzucholami i zapewnionym doskonałym humorem na następne dni.

ROZDZIAŁ III

Jak pewnie co bystrzejsi przewidują- CZARNY PIĄTEK! Nie byłam na nocnym szopingu, lenistwo i zmęczenie dały się we znaki, więc na podbój malli wybraliśmy się około godziny dziewiątej. W tym miejscu pojawia się nieco rozczarowanie, połączone ze zdziwieniem. Wprawdzie przeceny były, ale wyłącznie w takich sklepach jak Macys czy Target, natomiast adorowane przez wielu Forever21 klasy nie pokazało, a moje personalne beloved Urban Outfitters i American Apparel tym razem kompletnie mnie zawiodły. Bądź co bądź, można było znaleźć fajne rzeczy w korzystnych cenach, aczkolwiek nie zaobserwowałam walk o bezcenne perły przemysłu odzieżowego. Na elektronikę nie patrzyłam, tę kwestię pozostawmy więc tylko naszej wyobraźni. Co warto nadmienić- przemówił do mnie Cyber Monday, (czyli super oferty, pojawiające się w sklepach online), gdzie wszystkie trzy wyżej wspomniane firmy ku mojej uciesze (i pewnie nie tylko mojej) zaszalały. Rada dla przyszłych wymieńców: nie wydawajcie za dużo hajsu na BF, a zaoszczędźcie coś na jedyny-fajny-poniedziałek-w-roku.

RODZIAŁ IV

| Wieczorem/ jutro (niepotrzebne skreślić), a tak na serio to kiedy tylko otrzymam je od Alexy, zamieszczę tutaj zdjęcia, korzystając z opcji edit. Mam nadzieję, że nie każe nam długo czekać. |

A wszystkim Polakom życzę duuuuużo prezentów w piątkowe mikołajki!

EDIT.

SERNISIO.

Placek- niestety nie mam zdjęcia przed rozkrojeniem.



4 komentarze:

  1. Jestem głodna zdjęć. Mam nadzieje, że szybko zaspokoisz mój apetyt !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że Ciebie nie ma na zdjęciach :(
      Kropelka rosy? Piękne kropelki ci wyszły, rzadko aż takie wychodzą.

      Usuń
  2. Pochwal się swoimi zakupami z BF, Please.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A u Ciebie widać już Święta? Spadł śnieg? Macie choinkę?

    OdpowiedzUsuń